czwartek, 20 stycznia 2011

Łojotokowe Zapalenie Skóry

Zaczęło się ponad 5 lat temu. Najpierw była angina, antybiotyk a potem okropne swędzenie głowy. Dodam że   w czasie brania antybiotyku odwiedziłam fryzjera i tu moje podrzenia że osłabiona antybiotykiem coś tam podłapałam.
Jeden lekarz orzekł ŁZS, drugi łuszczyca, kolejny znów ŁZS, kolejny grzybica. Zrobili badania - wyszły ok czyli nie grzyb. Badania robiłam jeszcze kilkukrotnie i zawsze wychodziła prawidłowa flora bakteryjna, tylko raz wyszła jedna kolonia candidi rodotorulla, ale dermatolog orzekł  że jedna może być. Tyle że mi niektóre środki przeciwgrzybiczne pomagają.
Leczyli mnie maściami, płynami, sterydami, lekami doustnymi i przeważnie było ok w czasie leczenia, ale były też szybkie nawroty po jego zakończeniu.
Najbardziej pomagał mi clotrimazol w płynie, diprosalic, szampony z dziegciem. Natomiast nizoral, inne ketokonazole i środki przeciwłupieżowe u mnie kompletnie nie działały. Terbisil i orungal - też żadnej poprawy.
Niestety to co mi pomagało było wykluczone w ciąży, zaczęłam wiec szukać czegoś co mi pomoże i nie zmieni mnie w aligatora na czas ciąży i karmienia.
I tak trafiłam na sodę oczyszczoną.
Robiłam tak że roztwór sody w ciepłej wodzie nakładałam 5 minut przed myciem i po myciu wcierałam w zmiany. Poprawa była szybka.
Soda pozwoliła mi przetrwać ciąże i karmienie w miarę w spokoju. Stosuję ją do tej pory. Niestety jak odstawiam to po jakimś czasie zmiany wracają. Ale nie tak szybko jak np po clotrimazolu.
I ma taką wadę że zmienia włosy w siano. 
Dlatego też zaczęłam dalej szukać i eksperymentować.
Ostatnio stosowałam sodę przez miesiąc, kolejny miesiąc smarowałam miejsca w których były wcześniej zmiany pimafucinem. Teraz od dwóch tygodni nic nie stosuje i znów mi głowa swędzi a wczoraj zauważyłam że miejscami też się łuszczy:(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz