poniedziałek, 17 stycznia 2011

Choróbsko

Coś dopadło moje dziecię. I niestety nie odpuszcza. Zaczęło się w wigilię lekkim pokasływaniem. A było to tydzień po ostatnim szczepieniu DTP (ach te szczepienia - zawsze po nich coś się dzieje). W Nowy rok kaszel stał się intensywny i z suchego przerodził się w mokry. Cały czas leczyłam ją domowo, tzn bez leków aptecznych. Dostawała syrop z cebuli, do tego inhalacje z majeranku i soli, herbatka majerankowa i oklepywanie plecków (zawsze w pozycji gdzie głowa jest niżej od bioder).
Wydawało się że już się poprawia, a tu klops bo w sobotę zaczął się katar:( I znów kaszle, tyle że nie wiem czy to od spływającego kataru czy to kontynuacja tamtego kaszlu.
Dalej stosuje leczenie domowe i trzęsę tyłkiem, że do lekarza trzeba będzie się wybrać i może antybiotyk podać.  Jeszcze nigdy żadnego nie brała, a ja mam traume antybiotykową i okropnie boję się tego pierwszego razu.
Na szczęście nie ma temperatury, więc to tylko wirusowe - przynajmniej na razie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz