czwartek, 10 marca 2011

Tłuszcze.

Jak mała miała miesiąc i zaczęła się pojawiać wysypka, przeszłam na dietę.
I tu błąd. Odstawiłam główne alergeny ale też przy ograniczyłam tłuszcze. Tak po prostu miałam zakodowane dieta= mniej tłuszczy.
Ale dieta matki karmiącej nie ma nic wspólnego z dietą na odchudzanie. Dziecko tłuszczy potrzebuje do rozwoju całego ciałka, w tym przede wszystkim mózgu i serca. Również do prawidłowego rozwoju skóry.
I właśnie na skórze najbardziej brak tłuszczy widać, no i jeszcze w kupkach. Jak się pojawia śluz to nasz zaufany doktor powiedział że na 90% za mało jest tłuszczu w diecie matki.

Dbamy tak o odpowiednie natłuszczenie skóry z zewnątrz, nie zapomnijmy o natłuszczaniu od wewnątrz.

czwartek, 3 lutego 2011

Szare mydło - moja miłość:)

Ja po prostu kocham to mydło.

Jak Kropeczka przyszła na świat chcieliśmy dać jej wszystko co najlepsze. Czyli wszystko co reklamy wmawiają że jest najlepsze dla naszych dzieci. Kąpaliśmy w oliatum około 6 miesięcy. Zmiany skórne zaczęły się w drugim miesiącu jej życia. Biegaliśmy od lekarza do lekarza i wszyscy zalecali oliatum, przepisywali co raz to nowe maści i zalecali smarować dziecko kilka razy dziennie.
Kąpaliśmy dziecko co 3 dni i  zauważyłam że pogarsza jej się po kąpieli, no ale przecież oliatum najlepsze z najlepszych więc podejrzenia padały raczej na chlor w wodzie.
Aż pewnego dnia wykąpaliśmy dziecko w samej wodzie, zmiany skórne jak zwykle przemyłam lekką kalią i posmarowałam cienko bephantenem.
I zaczęło powoli się poprawiać. Kąpaliśmy więc w wodzie co jakiś czas próbując nowy środek do mycia dzieci. Zawsze było gorzej, przeważnie po 2-3 kolejnych myciach. Aż trafiłam na szare mydło. To był strzał w dziesiątke. Ładnie i dokładnie myje. Zmywa wszelkie maści kremy.

U nas sprawdził się taki zestaw: szare mydło, potem na zmiany kalia i bephanten, zdrowej skóry niczym nie smarowałam. Do tej pory kąpiemy ją w szarym mydle. Teraz niczym jej nie kremuję bo nie ma żadnych zmian, ale nawet jak pojawi się wysypka, to wystarczy odstawienie alergenu i sama znika bez smarowania.

Wniosek - reklamy są do d.....:)

wtorek, 1 lutego 2011

Skorupki:)

Dawno temu jak moje dziecko miało około miesiąca musiałam odstawić nabiał. Ale że wapń potrzebny szczególnie dla matki karmiącej, zaczęłam brać w tabletkach. Próbowałam różnych, niestety nawet na taki z ostryg reagowała wysypką. Przez jakiś czas nie brałam wcale. Jednak gdy zaczęły mnie boleć stawy musiałam coś zrobić lub odstawić.
A że bardzo chciałam karmić spożywałam mielone skorupki jaj (oczywiście EKO).
Robiłam tak że usuwałam dokładnie błonkę od wewnątrz, gotowałam skorupki około 10 min, potem suszenie, rozkruszenie i zmielenie w młynku do kawy.
Tysiąc metod próbowałam żeby to jakoś bezboleśnie przełknąć. Ciężko było, wyobraźnia pracowała i miałam pawie odruchy.
Ale grunt to za dużo nie myśleć, pół łyżeczki prosto do buzi i szybko popić. Metoda jak dotąd najlepsza.
Najgorsza to dodawanie do jedzenia, strasznie chrzęści - bleeee.
Ale że moje dziecko z alergii wyrasta pomyślałam o zmianie skorupek na coś bardziej cywilizowanego. Padło na wapno z ostryg jako że najbardziej naturalne. Po około 3 tygoniach brania tego wapna znów powróciły bóle stawów.
To ja wróciłam do sowich skorupek. Nie są takie złe, a za to jak działają. Do tego po 2 latach i 2 miesiącach karmienia nie zepsuł mi się ani jeden ząb, mimo że nie jem nabiału.

Skorupki górą.


Mała już zdrowa, prawie wcale nie kaszle.
Ja główkę smaruję wodą utlenioną po myciu, ale jak dotąd żadnych większych efektów - może trzeba więcej czasu?

czwartek, 27 stycznia 2011

znów swędzi:(

Spodziewałam się dłuższej przerwy, ale niestety dziś swędzenie wróciło, nawet boję się zaglądać co tam na głowie jest.
Ostatnio czytałam o leczeniu wodą utlenioną i chciałabym tego spróbować. Zobaczymy czy pomoże.

chleb:(

Dziś od rana już 2 brzydkie luźne i śmierdzące kupy - wczoraj zjadła kromkę chleba - widać za dużo. Teraz poczekamy tydzień i spróbuje z mniejszą ilością.
Co prawda jadła już takie ilości, ale rzadziej. Teraz jak próbuję dawać częściej to widać za dużo. Ostatnio dostała w piątek i też było podobnie.
Plan miałam taki że do końca stycznia będzie jeść chleb codziennie - plan niewypał.

środa, 26 stycznia 2011

Łzs w ukryciu.

Po niedzielnym smarowaniu oliwką moja głowa przestała swędzieć całkowicie. Dawno już tak nie było. Na skórze też nic nie widać.
Jeszcze kilka lat temu skakałabym do góry myśląc że pozbyłam się tego cholerstwa, dziś wiem że to nie tak i że jego powrót jest równie pewny i nieuchronny jak nadejście wiosny.

Kokos.

Coraz lepiej z naszym zdrowiem. Mała już dużo mniej kaszle i kaszel jest coraz częściej suchy niż mokry. Katar już zapomniany. Dalej oklepuję plecki małej, a ona mi:) Niestety z reguły trafia nie tam gdzie trzeba:)
Odstawiłam na razie masło, postanowiłam że zacznę je wprowadzać dopiero jak do końca wprowadzimy chleb żytni, bo tak to nie wiadomo po czym ma wzdęcia i brzydkie kupy. Chleb ostatnio dostała w piątek i dziś zamierzam dać jak uda się go kupić - niestety szybko znika z piekarni i czasem się nie uda.
Po chlebie wysypki nie ma, tylko sprawy brzuszkowe, więc żeby zapełnić lukę i nie tracić czasu zaczęliśmy wprowadzać wiórki kokosowe. Jak do tej pory dobrze toleruje tego typu rzeczy, je pestki dyni, słonecznika, migdały. Wczoraj zjadła całą łyżeczkę i bardzo jej smakowało i jak dotąd wszystko jest ok. Jutro dostanie kolejną łyżeczkę.

Masło do czasu pełnego wprowadzenia chleba będę dawać raz w tygodniu w ilości okruszka, żeby się enzymy wytworzyły. Jak znam moje dziecko to na tak małą ilość nie zareaguje.