czwartek, 3 lutego 2011

Szare mydło - moja miłość:)

Ja po prostu kocham to mydło.

Jak Kropeczka przyszła na świat chcieliśmy dać jej wszystko co najlepsze. Czyli wszystko co reklamy wmawiają że jest najlepsze dla naszych dzieci. Kąpaliśmy w oliatum około 6 miesięcy. Zmiany skórne zaczęły się w drugim miesiącu jej życia. Biegaliśmy od lekarza do lekarza i wszyscy zalecali oliatum, przepisywali co raz to nowe maści i zalecali smarować dziecko kilka razy dziennie.
Kąpaliśmy dziecko co 3 dni i  zauważyłam że pogarsza jej się po kąpieli, no ale przecież oliatum najlepsze z najlepszych więc podejrzenia padały raczej na chlor w wodzie.
Aż pewnego dnia wykąpaliśmy dziecko w samej wodzie, zmiany skórne jak zwykle przemyłam lekką kalią i posmarowałam cienko bephantenem.
I zaczęło powoli się poprawiać. Kąpaliśmy więc w wodzie co jakiś czas próbując nowy środek do mycia dzieci. Zawsze było gorzej, przeważnie po 2-3 kolejnych myciach. Aż trafiłam na szare mydło. To był strzał w dziesiątke. Ładnie i dokładnie myje. Zmywa wszelkie maści kremy.

U nas sprawdził się taki zestaw: szare mydło, potem na zmiany kalia i bephanten, zdrowej skóry niczym nie smarowałam. Do tej pory kąpiemy ją w szarym mydle. Teraz niczym jej nie kremuję bo nie ma żadnych zmian, ale nawet jak pojawi się wysypka, to wystarczy odstawienie alergenu i sama znika bez smarowania.

Wniosek - reklamy są do d.....:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz