Ja po prostu kocham to mydło.
Jak Kropeczka przyszła na świat chcieliśmy dać jej wszystko co najlepsze. Czyli wszystko co reklamy wmawiają że jest najlepsze dla naszych dzieci. Kąpaliśmy w oliatum około 6 miesięcy. Zmiany skórne zaczęły się w drugim miesiącu jej życia. Biegaliśmy od lekarza do lekarza i wszyscy zalecali oliatum, przepisywali co raz to nowe maści i zalecali smarować dziecko kilka razy dziennie.
Kąpaliśmy dziecko co 3 dni i zauważyłam że pogarsza jej się po kąpieli, no ale przecież oliatum najlepsze z najlepszych więc podejrzenia padały raczej na chlor w wodzie.
Aż pewnego dnia wykąpaliśmy dziecko w samej wodzie, zmiany skórne jak zwykle przemyłam lekką kalią i posmarowałam cienko bephantenem.
I zaczęło powoli się poprawiać. Kąpaliśmy więc w wodzie co jakiś czas próbując nowy środek do mycia dzieci. Zawsze było gorzej, przeważnie po 2-3 kolejnych myciach. Aż trafiłam na szare mydło. To był strzał w dziesiątke. Ładnie i dokładnie myje. Zmywa wszelkie maści kremy.
U nas sprawdził się taki zestaw: szare mydło, potem na zmiany kalia i bephanten, zdrowej skóry niczym nie smarowałam. Do tej pory kąpiemy ją w szarym mydle. Teraz niczym jej nie kremuję bo nie ma żadnych zmian, ale nawet jak pojawi się wysypka, to wystarczy odstawienie alergenu i sama znika bez smarowania.
Wniosek - reklamy są do d.....:)
Blog jest wynikiem mojej fascynacji medycyną naturalną, medycyną ludową, którą próbuje wprowadzać w życie mojej rodziny....z różnym skutkiem:)
czwartek, 3 lutego 2011
wtorek, 1 lutego 2011
Skorupki:)
Dawno temu jak moje dziecko miało około miesiąca musiałam odstawić nabiał. Ale że wapń potrzebny szczególnie dla matki karmiącej, zaczęłam brać w tabletkach. Próbowałam różnych, niestety nawet na taki z ostryg reagowała wysypką. Przez jakiś czas nie brałam wcale. Jednak gdy zaczęły mnie boleć stawy musiałam coś zrobić lub odstawić.
A że bardzo chciałam karmić spożywałam mielone skorupki jaj (oczywiście EKO).
Robiłam tak że usuwałam dokładnie błonkę od wewnątrz, gotowałam skorupki około 10 min, potem suszenie, rozkruszenie i zmielenie w młynku do kawy.
Tysiąc metod próbowałam żeby to jakoś bezboleśnie przełknąć. Ciężko było, wyobraźnia pracowała i miałam pawie odruchy.
Ale grunt to za dużo nie myśleć, pół łyżeczki prosto do buzi i szybko popić. Metoda jak dotąd najlepsza.
Najgorsza to dodawanie do jedzenia, strasznie chrzęści - bleeee.
Ale że moje dziecko z alergii wyrasta pomyślałam o zmianie skorupek na coś bardziej cywilizowanego. Padło na wapno z ostryg jako że najbardziej naturalne. Po około 3 tygoniach brania tego wapna znów powróciły bóle stawów.
To ja wróciłam do sowich skorupek. Nie są takie złe, a za to jak działają. Do tego po 2 latach i 2 miesiącach karmienia nie zepsuł mi się ani jeden ząb, mimo że nie jem nabiału.
Skorupki górą.
Mała już zdrowa, prawie wcale nie kaszle.
Ja główkę smaruję wodą utlenioną po myciu, ale jak dotąd żadnych większych efektów - może trzeba więcej czasu?
A że bardzo chciałam karmić spożywałam mielone skorupki jaj (oczywiście EKO).
Robiłam tak że usuwałam dokładnie błonkę od wewnątrz, gotowałam skorupki około 10 min, potem suszenie, rozkruszenie i zmielenie w młynku do kawy.
Tysiąc metod próbowałam żeby to jakoś bezboleśnie przełknąć. Ciężko było, wyobraźnia pracowała i miałam pawie odruchy.
Ale grunt to za dużo nie myśleć, pół łyżeczki prosto do buzi i szybko popić. Metoda jak dotąd najlepsza.
Najgorsza to dodawanie do jedzenia, strasznie chrzęści - bleeee.
Ale że moje dziecko z alergii wyrasta pomyślałam o zmianie skorupek na coś bardziej cywilizowanego. Padło na wapno z ostryg jako że najbardziej naturalne. Po około 3 tygoniach brania tego wapna znów powróciły bóle stawów.
To ja wróciłam do sowich skorupek. Nie są takie złe, a za to jak działają. Do tego po 2 latach i 2 miesiącach karmienia nie zepsuł mi się ani jeden ząb, mimo że nie jem nabiału.
Skorupki górą.
Mała już zdrowa, prawie wcale nie kaszle.
Ja główkę smaruję wodą utlenioną po myciu, ale jak dotąd żadnych większych efektów - może trzeba więcej czasu?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)